Od czego zacząć?
-
Wygodna pozycja. Można siedzieć albo leżeć. Chyba, że instrukcja medytacji podaje konkretną pozycję.
-
Ciche miejsce. Można puścić muzykę relaksacyjną jeżeli ci nie przeszkadza. Ja nie umiem tak w całkowitej ciszy 😉
-
Przygaszone światło (nie dotyczy medytacji w pełnym słońcu oczywiście 😉) i zamknięte oczy.
-
Oddech. To będzie pierwsze narzędzie do uspokojenia myśli. Oddech ma być dłuższy, wolniejszy i głębszy niż normalnie. Ja najbardziej lubię taki schemat: 4-4 (4 sekundy wdech, 4 sekundy wydech) albo 3-3, albo 3-1-3-1 (3 s. wdech, 1 sekunda zatrzymanie powietrza, 3 sekundy wydech, 1 s. zatrzymanie).
-
Staraj się oddychać rytmicznie – wejść w rytm. Jeżeli masz zegar, który „tyka” – idealnie Ci w tym pomorze. Oddychaj przeponą.
-
Dłonie – połóż luźno na udach albo tak, jak będzie ci wygodnie. Jeżeli znasz i lubisz mudry – wybierz odpowiednią do medytacji (np. Gyan Mudra)
-
ZACZYNAMY –
-
oddychaj głęboko i rytmicznie. Skup się na tym. Możesz w myślach odliczać sekundy wdechu i wydechu. Łatwe, prawda?
-
Rozluźnij ramiona, barki, nie zaciskaj zębów, nie podnoś brwi. Staraj się rozluźnić wszystkie mięsnie.
-
Kontynuuj oddychanie. Za chwilę zaczniesz pewnie myśleć o „przyziemnych” sprawach 😊 to normalne. Jeżeli zauważysz, że zamiast liczyć sekundy wdechu - liczysz ile masz bułek na śniadanie – nie panikuj 😊 spokojnie i bez wyrzutów sumienia wróć do oddechów.
-
Tym jest właśnie medytacja. UMIEJĘTNOŚCIĄ PUSZCZENIA MYŚLI DALEJ I umiejętnością spokojnego powrotu do stanu spokoju. Nie musisz liczyć sekund. Możesz po prostu „wsłuchiwać” się w oddech albo na podnoszącej się przeponie.
-
To zupełne podstawy medytacji. Takie ćwiczenie może potrwać 5 -7 minut. Zalecam robić je codziennie.
Po kilku dniach codziennej praktyki wstępnej – przyzwyczajania się do oddechu i systematyczności – możesz przejść dalej, do kolejnych medytacji z mojej strony lub innych.